środa, 18 lutego 2015

Ladies Market, czyli jak kupić torebkę za 30$

Wiele się mówi, wiele się słyszy, że w Chinach kupisz pełno podróbek. Myślałam, że wygląda to mniej więcej w ten sposób: idę sobie ulicą, gdzie ni stąd, ni zowąd wyskakuje Chińczyk, który chce mi wcisnąć piękną i najmodniejszą torebkę Chanel. Otóż, wiele się nie myliłam. W Hong Kongu możesz spotkać paru, nazwijmy to, lokalnych sprzedawców ROLEXÓW, którzy bez precedensów ustawiają się pod firmowym sklepem i wyciągają kilka sztuk zegarków. Cena? A to zależy, raz 25$ raz 35$. Oglądając sobie jakiś tam zegarek z ciekawości zaczęłam mierzyć, oczywiście usłyszałam, że jest najmodniejszy, najpiękniejszy i wcale nie jest na mnie za duży. Gdy mówię, że nie chcę i odchodzę słyszę już inną cenę, oczywiście mniejszą.

Nie umiesz się targować - nie idź na Ladies Market

Na targowisko trafiłam przypadkiem. W internecie znalazłam artykuł o ciekawych miejscach w HK. Pisali, że to raj dla kobiety, bo torebek co nie miara. Myślałam, że to pewnie zwykłe chińskie no name. Myliłam się, i to bardzo. Na każdym stoisku masz do koloru do wyboru portfeli Michaela Korsa, Versace, Louis Vittoun, Chanel. Torebek również tam nie brakuje (swoją drogą. już teraz wiem, dlaczego co druga Chinka biega z MK). Cena? Nieznana. I znowu podobna sytuacja do zegarka. Przechodzę przez jakieś stoisko i zagapiłam się na Korsa. Sprzedawca podbiega do mnie, bo myśli "Europejka, ma kasę" i ściąga z nazwijmy to wieszaka, torebkę. Zaraz wyciąga zapalniczkę i udowadnia, że skóra prawdziwa. Pokazuje, prezentuje, gdy mówię, że dziękuję, chciałam tylko zobaczyć, wyskakuje z kalkulatorem. Wpisuje jakąś liczbę i wykonuje odejmowanie (podejrzewam, że chodziło o sprawienie wrażenia na mnie, że dostaję rabat). Mówię, przepraszam, nie kupię, nie mam pieniędzy i chciałam tylko zobaczyć. Cena spada o 100$. Znowu powtarzam, że mnie nie stać. Dostaję w rękę kalkulator z niemal rozkazem wpisania propozycji swojej ceny. Oczywiście dziękuję i kolejny raz mówię, że mam za mało gotówki. Poddenerwowana nachalnością Chinki odwracam się i odchodzę, choć zaraz dobiega mnie jej głos, mówiący 150$. I tym sposobem mogłam mieć "Korsa" za troszkę ponad 70 zł.

A może pani chce Iphona?

Niedaleko Ladies Market znajduje się centrum elektroniki. Na ulicy aż roi się od sklepików z telefonami, tabletami czy komputerami. Część z nich na pewno oryginalne, bo sklepy wyglądały na porządne markety. A obok stoi malutka budka obwieszona atrapami Iphonów, Samsungów czy LG. Przed nią, oczywiście stoi Chińczyk z wielkim plakatem i wpycha, dosłownie, wpycha Ci do rąk ulotkę (to, co u nas, we Wrocławiu, dzieje się przy Rynku, jest naprawdę przyzwoite). Tutaj ulotkarze biegają za tobą, krzyczą, wciskając broszury. Mówi się, że z elektroniką trzeba uważać, bo można zostać oszukanym. Niestety, ja nie planuję dokonać zakupy takiego sprzętu, więc nie przyglądałam się zbytnio cenom, modelom i czy to na pewno oryginał.

Chińskie centrum handlowe

Niedaleko Ladies Market znajduje się centrum z malutkimi, chińskimi sklepami. Jest masa świetnej i taniej biżuterii, ubrań w większości ładnych i wyglądających na dość "dobre" jakościowe, choć można też znaleźć mnóstwo chińskiego badziewia, które rozwala się, przy pierwszej przymiarce. No i torebki! Tym razem już nie MK, tylko chińskie no name. Kosztują grosze, bo np. za białą, teksturą przypominającą skórę krokodyla, można mieć za 30$, co w przeliczeniu na polskie złote daje uwaga: niecałe 15 zł.

Okay, yes?

Sprzedawcy, gdy tylko oglądasz, albo dotykasz rzecz, od razu myślą, że kupujesz. Pakują do reklamówki, wciskają do ręki, albo nawet wkładają do twojej torebki. Ich nachalność jest okropna. Czasem nie dają rozejrzeć się po sklepie, bo zaczynają gadać i przekonywać cię, że właśnie ta rzecz, którą pierwszą zobaczyłeś jest najlepsza i to właśnie ją powinieneś mieć. Naprawdę, polscy sprzedawcy przy chińskich, są wzorem do naśladowania.






13 komentarzy:

  1. A jakie sa ciekawe sieciowkowe sklepy których nie ma w Polsce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajny jest Forever21 i Monkij na Causeway Bay. Nie ma tu zatrważającej ilości sieciówek. Są galerie, ale np. z butikami Valentino, Chanel, LV

      Usuń
  2. Jak jest z wegatarianizmem w hong Kongu? Da sie czy to za drogo wychodzi i warto cos takiego zabrać ze soba?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W prawdzie wegetarianką nie jestem, ale jem tu bardzo mało jakiegokolwiek mięsa, więc da się. Ciężko mi jest cokolwiek powiedzieć, bo poza tym, że wegetarianie nie jedzą mięsa, nie wiem nic więcej. Nie mam pojęcia czym i w jaki sposób zastępuje się białko zawarte w mięsie, czy jakiekolwiek inne składniki odżywcze. Na pewno nie ma co się nastawiać, że cokolwiek nadrobi się nabiałem, bo jest bardzo drogi. Ciężko mi jest powiedzieć, co powinno się zabrać ze sobą. Jeżeli chcesz mogę sprawdzić ceny niektórych produktów, ale nie potrafię jakoś sensownie odpowiedzieć na Twoje pytanie ;)

      Usuń
    2. No min nabiał :( a np strączkowe warzywa? Soja soczewica ciecierzyca? Kiełki,szpinak,owoce? Drogo wychodzi?

      Usuń
  3. Szpinak jest drogi, ale np. zielona fasolka ma już przystępną cenę. Na pewno gorzej z obiadami, jeżeli chcesz iść gdzieś do restauracji, bo tam w większości dania zawierają mięso. Jeśli chodzi o owoce to bardzo drogie są jabłka, ale za to banany czy kiwi, są tańsze niż w Polsce. Dodatkowo, można trafić na "special offert" i kupić prawie dwa kilogramy bananów za 6$ :) Jak mówiłam ja jestem mięsożerna, a tutaj produkty mięsne jem od wielkiego święta, czyli jak pójdę gdzieś na obiad. Za to jem płatki z mlekiem, owsiankę, dżemy, owoce. Na pewno moja dieta nie jest dobrze zbilansowana, ale wszyscy (czyli modelki i modele) twierdzimy, że nie da się prowadzić tutaj zdrowego trybu życia i odżywiać się jak w Polsce. Przede wszystkim jest duża różnica czasu, niby się do niej przyzwyczajasz, ale w gruncie rzeczy, dalej coś przeszkadza :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dziekuje za tak szczegółowe odpowiedzi i przepraszam za pytania, próbowałam szukać w internecie, książkach, ale nie wszystko znalazłam i trzeba tez patrzeć na to jak jest teraz,a nie dwa lata wstecz! Trochę sie stresuje, ale jak mam tyle informacji to zawsze lepiej, zwłaszcza, ze to bedzie mój pierwszy kontrakt:o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, poradzisz sobie :) Ja teraz też jestem na pierwszym kontrakcie, miałam szaloną podróż, zgubiony bagaż a dałam radę.Rozumiem Cię, bo ja także szukałam jakichkolwiek informacji o HK, szczególnie o jedzeniu, ale nic nie mogłam znaleźć.Większość blogerów odsyłała mnie do postów, w których nie znalazłam interesujących mnie informacji. Nie masz czego się bać, na pewno poznasz tu niejednego Polaka. A Hong Kong jest świetnym miejsce do zrobienia książki.
      Pytam z ciekawości, jak trafiłaś na mojego bloga? ;)

      Usuń
  5. Dowiedz się jaką wizę dostaniesz. Ciśnij agencję, żeby do Polski przysłali Ci pracowniczą, bo gdy będziesz jechać na turystyczną, zostaniesz zmuszona do podróży do Makao. Jest tam ładnie itd, ale koszt takiej podróży to prawie 400$ czyli ponad połowa kieszonkowego. Dodatkowo tam nie działa hongkońska karta, co jest równoznaczne z brakiem internetu, więc jeżeli wylatujesz w maju, spokojnie mogą Ci tę wizę przysłać :) I pod żadnym pozorem nie gódź się na to, żebyś cały kontrakt była na turystycznej wizie!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju nie wiedziałabym! Wszędzie jak dziewczyny piszą, to do Azji wysyłane sa na turystycznej i wszystko jest normalnie! A cenowo miedzy wizami jest różnica? Agencja zagraniczna ma z tego mniejsze zyski czy cos?Dziekuje będę sie dopytywać tak to! A na bloga trafiłam przez grafikę Google haha juz nie pamietam co wpisywałam, ale jakos tak wyszło, ze tu trafiłam i sie cieszę, bo dzięki temu mam duzo przydatnych informacji!!:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Turystyczną każdy obywatel Polski może dostać na trzy miesiące. Tylko na lotnisku wypełniasz malutki druczek i gotowe. A pracowniczą lepiej mieć, bo czujesz się bezpieczniej. Ona chyba kosztuje 160$, więc to nie jest jakoś drogo. Była kiedyś wielka akcja, że aresztowano modelki, bo bądź co bądź, jedziesz tu do pracy. Pogadaj z agencją. Nie spotkałam się, żeby któraś dziewczyna w HK była na turystycznej. Oszczędzisz kupe kasy, dostając naklejkę pocztą. Z resztą HK to inna bajka niż Chiny kontynentalne. Tutaj nie ma tak dużo pracy, ale płacą bardzo dobrze. Jak trafi Ci się lookbook to masz spłacisz połowę długu :D Dzisiaj byłam w sklepie, sprawdziłam ceny warzyw, i są przystępne. Zwłaszcza, że tutaj można trafić na te super okazję, gdzie po prostu jest już coś zapakowane, ale dużo tańsze niż gdybyś sama wybierała na wagę. Podeślę Ci też listę sklepów gdzie warto chodzić, żeby nie stracić majątku. Planuję też zrobić wpis o restauracjach, gdzie warto jeść. Ale muszę się przemóc żeby sprawdzać.

      Usuń
  7. Jeśli tylko masz czas i ochotę zrobic takie posty to czekam z niecierpliwoscią:* dziekuje za sprawdzenie!

    OdpowiedzUsuń