piątek, 30 stycznia 2015

Jak to Polka, Ruska i..., czyli wycieczka na Viktoria Peak

W końcu, po ponad dwóch tygodniach udało mi się dotrzeć na Viktoria Peak. Byłam święcie przekonana, że razem z Iriną - Rosjanką, Viktorią - Słowenką i A Young - Koreanką, pojedziemy sobie tramwajem. No, ale jak to na górę tramwajem? Trochę ruchu jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Wskoczyłyśmy w sportowe ubrania, buty i ruszyłyśmy zdobywać szczyt.
Naprawdę, podziwiam wszystkich ludzi mieszkających w HK. Wszędzie jest pod górkę. I to nie taką miłą i przyjemną, ale stromą i dość niebezpieczną. Chodniki wprawdzie są, ale często nie mają dobrej nawierzchni, jeśli można to tak nazwać. Dużo dziur i nierówny beton. Jest też mnóstwo schodów, ale jeżeli macie do wyboru po prostu drogę pod górę, to idźcie! Tutaj stopnie są bardzo malutkie, o ile wchodząc jest w miarę w porządku, o tyle schodząc, łatwo o jakąś kontuzję. No, ale wróćmy do wyprawy.
Viktoria Peak to słynne wzniesienie w Hong Kongu, to właśnie tutaj wjeżdża tramwaj (niestety, nie zdążyłam zrobić zdjęcia). Wzgórze wysokie nie jest, bo ma 552 m.n.p.m, więc w sumie mniej niż moja rodzima Ślęża ;) Jeżeli jest ładna pogoda, bez chmur na niebie, widać panoramę całego miasta. Nam pogoda za bardzo nie dopisała, ale i tak widok był przepiękny. Na górę można wjechać autem, gdyż tutaj jest normalne miasto. Domy mieszkalne, supermarket, galeria handlowa, czego tylko dusza zapragnie. Znajduje się tu także punkt widokowy, ale z racji, że pogoda była kiepska, nie wchodziłyśmy na platformę. 











od lewej Irina, ja, A Young i Viktoria



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz